piątek, 20 czerwca 2014

Epilog

Sezon 2013/14 dobiegł końca. Ajax obronił mistrzostwo Holandii, ale uległ w finale pucharu PEC Zwolle 5:1... Viktor z powodu urazu nie mógł pomóc kolegom z drużyny, choć tak bardzo chciał. Julia podpisała pięcioletni kontrakt z Joden, nie musiała się martwić o to, gdzie trafi teraz.
Po części spełniła swoje słowa - nie chciała już co roku zmieniać klubu, tylko osiąść się gdzieś na stałe. Przy Viktorze ma zapewnione, że przez kilka lat zostanie w Amsterdamie...
Sara zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami przeniosła się do Monachium. W Bayernie szybko przebiła się do pierwszego składu i wraz z koleżankami walczy o mistrzostwo. Z czasem zrozumiała decyzję brata i powoli akceptowała Julię. Oczywiście miała jej za złe, że tak potraktowała jej przyjaciela, ale widziała, że się kochają. Swoją drogą, to też ktoś zawładnął jej sercem..
A co u Bojana? Wrócił do Barcelony. Próbuje swoich sił w walce o pierwszy skład. Jak nie wyjdzie, to trudno, znowu trafi na wypożyczenie... Nie szuka dziewczyny, Julia pozostawiła skazę w jego sercu. Czeka na tą, która tą ranę wyleczy...



__________________________________
I oto mamy epilog w tym blogu. Postanowiłam rozwinąć wątek z Sarą, dla tego zapraszam na bloga o tym wszystkim pisanym z jej perspektywy  -> LINK TUTAJ <- Przy okazji dowiecie się, kto zawładnął sercem Fischerówny i co musiał przejść, by mu się udało... :D
Tego bloga pisało mi się dobrze, z Viktora zrobiłam takiego Bad Boy'a, zabierającego innym dziewczyny, hahaha xd Ale nie potrafiłam po raz 639395 pisać o tym, jak to szczęśliwie się zakochują xd
Co do blogów... To wiem, że na 100% będę pisać o Sarze i ten o Mario&Holgerze, całkiem możliwe, że też ten o Pierre'm&Holgerze, a co do pozostałych... Pomysły są, ale nie umiem ich przerzucić na bloggera :(

Dziękuję Wam za te ponad 1100 wyświetleń, za każdy komentarz... Jesteście kochane, że zechciałyście czytać o niesfornym Fischerze :3 ♥



piątek, 13 czerwca 2014

Siedem

Bojan się zdziwił, że prócz Julii, na treningu nie pojawił się też Viktor... Viktor i Julia... Ktoś mu mówił, że Fernandez nie jest z nim szczera, ale żeby akurat on? Nigdy w życiu.
W ośrodku pojawiła się pewna osoba, która wiedziała na ten temat wszystko. Sara Fischer.
- Panie trenerze! - wydarła się, by ją usłyszał. Gdy ją zauważył, od razu do niego podbiegła.
- A Twojego brata to gdzie wywiało? - zapytał de Boer.
- Wyjechał. 'Ważna sprawa', taaa, ważna. Bardzo...
- Nie zagłębiam się. Kiedy wróci?
- Nie wiem.
Bojan cały czas przysłuchiwał się ich wymianie zdań, kojarząc coraz to więcej. Fischer tak często u nich bywał, ale nie ze względu na pogadanie z nim, tylko właśnie z Julią..
- O nie... - syknął cicho. Wreszcie zrozumiał... Zrozumiał, że Julia z Viktorem mają romans!
Sara zaczęła schodzić z boiska, gdy mignęła jej twarz Bojana. "Hmm, czemu by się nie zabawić?" - pomyślała, podchodząc do niego.
- Hej Bojan. - uśmiechnęła się do niego promiennie.
- O, witam. Jesteś Sara, tak?
- Tak. Co taki samotny dzisiaj?
- Moja dziewczyna sobie wyjechała, bo musiała coś przemyśleć. - prychnął.
- A co?
- Nie wiem, nie mówiła. A Twojego brata gdzie wywiało?
- Szkoda gadać. - machnęła ręką.
- Mamy czas, śmiało. - zachęcił ją do rozmowy, liczył, że czegoś się dowie.
- Idiota, zakochał się w nieodpowiedniej dziewczynie. Próbowałam go przekonać, by wybił ją sobie z głowy, ale na próżno.
- Oh, a to szkoda.
- I teraz jeszcze debil za nią pojechał. - dodała, a w Bojanie zagotowała się wściekłość. Wszystko teraz idealnie do siebie pasowało... - Hej, hej! - Dunka świetnie grała, że nie wie o tym, z kim jest jej brat. - Co z Tobą?
- Tak ze mną pogrywa... - mruknął pod nosem - Masz czas popołudniem? - też postanowił się 'zabawić'. A na pierwszy ogień poszła Fischerówna...
- Jakieś propozycje? - przygryzła wargę.
- No wiesz... Moglibyśmy sobie...
- A Julia?
- Niech zobaczy, jak to jest. - rzucił, obejmując ją ramieniem.


*


Popołudnie Julia i Viktor spędzili z Alexisem. O dziwo Fischer i Sanchez znaleźli wspólny język, prowadząc rozmowę po angielsku. Duńskiego piłkarza nie dało się nie lubić, pomimo tego, że odebrał kumplowi Sanchiego dziewczynę.
- Julia... Powinienem stać murem za Bojanem, ale powiem tak... Dobrze robisz. - powiedział Chilijczyk, gdy zostali sami. Viktor wrócił do hotelu, musiał ogarnąć sprawy związane z powrotem do stolicy Holandii.
- Dziękuję Ci za wszystko. - przytuliła go.
- Nie ma za co, Mała. Pozostała Ci jeszcze jedna rzecz...
- Skończyć to z Bojanem. - westchnęła. - Poza tym, chyba zabiorę swoje rzeczy z domu tu... Nie będę specjalnie po nie tu wracać
- To chodź, jeszcze wcześnie. - podniósł się z kanapy, pociągając ją za sobą. - Masz klucze, prawda?
- Zawsze noszę je ze sobą. - uśmiechnęła się lekko. Wygrzebała ze swojej torby to, co potrzebowała i wraz z piłkarzem wyszła z willi.


*


Bojan wraz z Sarą spędzili bardzo ciekawe popołudnie w domu piłkarza, przy lampce wina. Otworzył się przed nią zupełnie, wylał wszystkie swoje żale i podejrzenia, które wyłapał. Fischerówna z czasem opowiedziała mu wszystko... Dzięki temu był już pewien tego, co chce zrobić...
- To koniec. Nie dam jej dłużej sobą pomiatać.
- Brawo! - przytaknęła. - Poradzisz sobie lepiej bez niej.
- Zobaczymy... - westchnął. Ciężko było mu, ale co poradzić, gdy druga strona jest wobec Ciebie nie fair?
Chciał po raz kolejny zapełnić ich kieliszki czerwoną cieczą, ale nic z niej nie wypłynęło.
- Chyba pora na mnie... - Dunka miała się podnieść, ale wstrzymała ją ręka Hiszpana, łapiąca jej nadgarstek. Spojrzał na nią błagalnie, szepcząc:
- Zostań...
Podniósł się z kanapy i stanął jak najbliżej niej. Dunka pogładziła go delikatnie po policzku, szczerze to współczuła mu tego co przeżywała. Według niej Julia była osobą, nie zważającą na uczucia innych. Boji potrzebował bliskości, kobiecej bliskości. Pod wpływem chwili wpił się w jej usta, przywierając do niej całym ciałem. Sara odwzajemniała daną jej pieszczotę, zjeżdżając rękoma co raz to niżej. Wzajemnie zaczęli pozbywać się z siebie ubrań, by paść na kanapę, łącząc swoje nagie ciała w jedność. Nie interesowało ich to, co się działo w koło, ignorowali telefony, które nagle im się rozdzwoniły... Liczyło się dla nich, to co działo się teraz.


*


Hiszpanka z Chilijczykiem w miarę sprawnie poradzili sobie z jej rzeczami i po jakieś godzinie mieli wszystko zapakowane w jego auto.
- Będziesz chciała przedłużyć umowę z Ajaksem, prawda? - spytał Sanchi Julię przy śniadaniu.
- Teraz tak, ale wiem, że te dwa miesiące będą trudne.
- Nie martw się, masz go. - ścisnął jej rękę. - Kiedy wylatujecie?
- Viktor mi pisał, że o 12:30.
- Mamy jeszcze dwie godziny. Chcesz już jechać do niego?
- Możemy jeszcze trochę razem pobyć? Stęskniłam się.
- Hahaha, jasne, moja mała siostrzyczko. - przytulił ją. - Ale mam nadzieję, że będziesz przyjeżdżać.
- Postaramy się jak najczęściej.
***

Około godziny 11:00 wyjechali do hotelu, w którym zatrzymał się Duńczyk.
- Chodźcie, bo mogą być korki o tej porze. - rzekł Sanchez, gdy byli w jego pokoju.
Fischer uchwycił ją za rękę, a w drugą wziął swój bagaż i opuścili zajazd.
- Skąd Ci się wzięło tyle kartonów i toreb? - spytał Duńczyk, widząc ilość opakowań wyjmowanych z bagażnika.

- Tu są wszystkie moje rzeczy. Nic, prócz pokrewieństwa z Alexisem mnie tu nie trzyma. Tylko gdzie ja to wszystko przechowam...
- U mnie. Tak samo jak i z mieszkaniem... Chcę mieszkać z Tobą.
- A Sara? Nienawidzi mnie.
- Jakie tam 'nienawidzi'. Ma Ci za złe wydarzenia ostatnich tygodni.
- Tak myślisz? - kiwnął jej na zatwierdzenie.
- Nie chcę nic mówić, ale pora się zbierać... - wtrącił Sanchez. - Nie przeszkadzacie, chcę tylko...
- Sanchi, spokojnie. - Julia wtuliła się w niego. - Dziękuję za pomoc.
- Nie ma za co chica. - szepnął, po czym zwrócił się do Viktora - Dbaj mi o moją małą kuzyneczkę, bo jeśli coś się jej stanie, to nie ręczę za siebie.
- Będę o nią dbał. - zapewnił.
- Ej, no! - zganiła ich. - Zobaczymy się niebawem, prawda Viktor?
- Tak.
- To lećcie. Do zobaczenia! - wypuścił ją z uścisku, by po chwili znalazła się pod opieką swojego... chłopaka. Już prawie oficjalnie...
***

Lot i powrót do domu. 'Do domu' jak to pięknie brzmi!
- Poczekaj chwilę, po auto skoczę.
- Ale moje tu stoi... - przypomniała sobie, że przyjechała tu samochodem. Chłopak złapał kilka toreb, Julia też i obładowani szli do pojazdu. Gdy przenieśli wszystko, ruszyli do jego domu.
- Sara! - krzyknął, gdy tylko weszli do środka. Nikt nie zareagował. - Pewnie znowu gdzieś wybyła. Przenieśmy Twoje rzeczy i od razu to załatwmy.
- Boję się.
- Będę tam z Tobą, nie masz czego. - zapewnił ją, całując ją w czoło.
***


Porozrzucane ubrania, piski i krzyki - to usłyszeli i zobaczyli, gdy tylko weszli do środka, dzięki kluczowi, jaki miała. Nie wiedziała,
jak się zabrać za to, by mu o tym powiedzieć. Nie myślała, że ma już ułatwione zadanie...
- Bojan? - spytała, wchodząc do kuchni. Nie było po nim ani śladu, ale za to ucichły piski i jęki.
- A kogóż my tu mamy? - usłyszała jego głos. - Mój przyjaciel i... dziewczyna. Chyba raczej była. Co nie, Saro? - z salonu wyłoniła się siostra Viktora, w dodatku ubrana w jego koszulkę...
Oboje wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia. Wydała ich?
- Wybaczcie, ale Bojan sam się domyślił. - mruknęła. - Tylko potwierdziłam.
- Macie pół godziny, by opuścić ten dom, a Ty - skinął na Fernandez - Ciebie nie chcę znać.
- I tak nic tu po mnie. - złapała dłoń Fischera i poszli do-niegdyś-ich sypialni. Potem przeszli do garderoby i w ekspresowym tempie spakowali ubrania Hiszpanki.
- Proszę, masz klucze. - położyła je na stole i prędko opuścili dom. - Poszło łatwiej niż myślałam... - skomentowała.
- Co tam robiła moja siostra, to jest zagadka.
- Może to samo, co ja i Ty? - mruknęła.
- Lepiej nie.
***


- Ona ma tu z nami mieszkać?! - wrzasnęła Dunka, widząc Julię w domu Fischerów.
- Tak. Kochamy się, jesteśmy ze sobą i chcemy razem mieszkać.
- Widziałeś, co ona zrobiła Bojanowi?! Chcesz by Ciebie potraktowała tak samo?! - syknęła. Fernandez nie wytrzymała i wbiegła na piętro, zamykając się w pokoju piłkarza.
- Widzisz co narobiłaś?! Odszczekaj to!
- Nawet nie mam zamiaru! Nie chcę jej tu, a masz prawo znać moje zdanie. - poleciała na schody, do swojego pokoju.
- Nie skończyłem jeszcze!
- Ale ja tak! Dopóki ona nie zniknie, to ja tu nogi nie postawię!
- Gdzie niby pójdziesz?
- Ja wiem gdzie, Ciebie niech to nie interesuje. - zamknęła mu drzwi przed nosem. Ten nie zastanawiając się, udał się do siebie, by wesprzeć swoją dziewczynę.
- Nie płacz. - kucnął przed nią, gdy znalazł ją w jego sypialni. - Z czasem zrozumie naszą decyzję, musi to przemyśleć.
- A co jeśli nie?
- Nawet tak nie myśl, proszę. Zrozumie to, jest moją siostrą.
- Kocham Cię. - szepnęła, całując go w usta.
- Cieszcie się... A zresztą nieważne, dowiesz się niebawem. - otworzyła drzwi, przerywając im pieszczotę. - Miłego pieprzenia się!
- Nawzajem! - odkrzyknęła Julia, gdy Sara schodziła po schodach.
- Skąd wiesz, że akurat do niego jedzie?
- Jestem o tym przekonana. Raz pójdzie i będzie wracać.


*


Fernandez trafiła w dziesiątkę ze swoimi słowami - Fischerówna udała się do Bojana. Ten z ogromną radością przyjął ją pod swoje 'skrzydła'.
- Bojan... Dostałam ofertę od Bayernu... Co mam zrobić?
- Wraz z końcem sezonu wyjeżdżam stąd... Nie chcę Cię zostawić z nimi, pojedź ze mną do Barcelony.
- Chciałabym, ale kluby są już ze sobą dogadane... - westchnęła.
- Obiecasz mi, że nie zerwiemy kontaktów?
- Obiecuję, choćby nie wiem co.



____________________
A więc  w taki sposób dotarliśmy do końca bloga. Za tydzień epilog i... niespodzianka :)

Pytania?

piątek, 6 czerwca 2014

Sześć

Wracając do miejsca w którym się mieszkało większość życia, powinno się być radosnym, zadowolonym... Julia taka nie była. Wychodząc z lotniska, czuła się bardziej przygnębiona, niż będąc w nim. Przez te pół roku Amsterdam stał się jej domem... Zżyła się z piłkarzami, klubem...
Wyjęła telefon, miała wykręcić numer do Sancheza, ale jej uwagę przykuła masa powiadomień i wiadomości.
"Przepraszam"; "Nie powinienem Ci tego robić" ; "Nie chcę Ci mącić w szczęściu" ; "Chcę dla Ciebie jak najlepiej, tylko proszę wróć" ; "Kocham Cię" to były nieliczne z SMSów jakie otrzymała od Viktora. Nie miała odwagi mu napisać, powiedzieć, cokolwiek... A on mimo to uparcie pisał, dzwonił... A Bojan? Jak mu powiedziała, tak dał spokój, uszanował jej potrzeby. Nie wiedział, że zmniejsza tym swoje szanse..
Zamknęła wszystko i z kontaktów wybrała numer Alexisa.
- Sanchi... Przyjedź na El Prat. Proszę.
~ Julia, wróciłaś?
- Przyjedź, nie pytaj.
~ Już wychodzę z domu. ~ rozłączył się.
Usiadła na jednej z ławeczek, czekała na przybycie swojego kuzyna. Tak, Alexis Sanchez* to jej kuzyn. Przyrodni, ale mimo to traktowali się jak rodzone.
Siedząc, starała się uspokoić, mimo to wiedziała, że ją rozgryzie, nie ukryje się przed tym. Sanchez był powiernikiem jej sekretów, to on jako pierwszy dowiedział się, że zakochała się w Bojanie... Wiedział o niej prawie wszystko.
- Jul! - zawołał radośnie, widząc Hiszpankę. Podbiegł do niej i kucnął przed nią. - Co się stało, że przyjechałaś?
- To już bez powodu przyjechać nie wolno? - spytała przez łzy.
- Płaczesz. Coś musiało się stać. - stwierdził.

- Nie jest to dobre miejsce na rozmowę.
- Daj torbę i chodź. - wyciągnął ku niej ręce. Uchwyciła je i wstała. Chilijczyk zgarnął jej bagaż i ruszyli do samochodu. - Na ile przyjechałaś?
- Klub dał mi tydzień. - pokiwał głową w odpowiedzi.
Nie odzywali się już więcej. Zajęli miejsca w aucie i ruszyli do domu piłkarza.
- Chcesz coś do picia?
- Przytul mnie i powiedz, że będzie dobrze. - spełnił jej prośbę, a ta rozkleiła się po całości.
- Co się stało? Mi możesz powiedzieć o wszystkim. Nawet o tym, że kogoś zabiłaś. - zachichotał.
- Alexis, to nie jest śmieszne. To co zrobiłam... Jest gorsze od zabójstwa.
- Wal prosto z mostu.
- Zdradziłam Bojana. I to niejednokrotnie. - szepnęła.
- Co? Jak? Z kim?
- Z facetem, którego kocham.
- Mów jaśniej.
- Najlepiej jak od początku zacznę. - głęboko odetchnęła i streściła mu cały swój pobyt w Amsterdamie. Nie szczędziła mu szczegółów, opowiedziała nawet ile razy go zdradziła. - Co mam zrobić? Obu ich kocham...
- Wspomniałaś o tym, że Bojan rzadko jest w domu, tak?
- Podobno. Zdarzało się, że to mnie częściej nie było... A co jak się dowiedział? - płacz ponownie wezbrał na sile.
- Spokojnie, nie płacz. Zaraz to rozwiążemy. Muszę tylko pomyśleć...



*



Viktor chodził ulicami Amsterdamu, zawzięcie myśląc. Barcelona to wielkie, ogromne miasto, ale dla chcącego nie ma nic trudnego. Tak, wymyślił sobie, że tam poleci. A co! Dziewczyna na pewno nie będzie chciała go widzieć, ale oszaleje zaraz, gdy nie dowie się, co z nią.
- Gdzie się podziewałeś?! Trening dawno skończony! Gdzie Ty pędzisz?! - Sara zasypywała go gradem pytań, ale ten z początku na nie nie reagował.
- Wyjeżdżam. Nie wiem, kiedy wrócę.
- Ciebie to do reszty pojebało?! Bo co, bo ona wyjechała?
- Co już jej nagadałaś?! - warknął.
- Ja? Nic. Nie rozmawiałam z nią więcej. Lepiej zostań. Chcę dla Ciebie jak najlepiej. Bylebyś nie cierpiał z powodu jakieś laluni.
- Ta 'jakaś lalunia' jest dla mnie cholernie ważna. - burknął, zasuwając torbę. Przerzucił ją sobie przez ramię i minął siostrę, która za nim nie rusza. - I tak nie zmienisz mojej decyzji. Wydrzesz się na mnie, jak wrócę. - rzucił na odchodne. - A i przyprowadź auto spod domu Bojana.
Ruszył na lotnisko na pieszo. Nie chciał bardziej denerwować Sary, biorąc jej samochód. Zresztą na nic więcej mu się on nie przyda.
Przeszedł odprawę i nie przestając wgapiać się w wyświetlacz, zajął swoje miejsce w samolocie.



*



W godzinach wieczornych, kiedy to przygotowywali się do snu, telefon Alexisa dał o sobie znać...

~ Jest u Ciebie, prawda? ~ usłyszeli głos Krkicia w słuchawce. Julia nerwowo pokręciła głową, by Chilijczyk zaprzeczył.
- Nie.
~ Alexis, znam ją, ona do Ciebie może tylko pojechać. Daj mi ją do słuchawki.
- Ona nie chce z Tobą rozmawiać.
Nim odpowiedział, westchnął.
~ Powiedz jej, by jak najszybciej wróciła. I że ją kocham. ~ rozłączył się.
- Mam powtarzać? - spytał.
- Nie... Lepiej powiedz mi, co mam zrobić?
- Wybierz tego drugiego. - przytulił ją do siebie.
- Dlaczego?
- Bo gdybyś szczerze kochała Bojana, to nie zakochałabyś się w tym drugim.



*



Viktor zatrzymał się w Mercel Hotel Barcelona, jednym z najlepszych hoteli w mieście. Od rana trener wydzwaniał do niego jak oszalały, ale ten zapamiętale go ignorował. Wiedział, że mu się oberwie za to, ale miał ważniejsze sprawy na głowie.
Musiał to przemyśleć. Odwalił wielką głupotę wylatując do nieznanego sobie kraju, w dodatku bez uprzedzenia. Nie wiedział, w której części miasta się znajduje... Zdany na GPSa i pomoc mieszkańców ruszył do Ciutat Esportiva. Tam mógł rozpocząć swoje poszukiwania... Julia z Alexisem pojechali do ośrodka. Hiszpanka w głębi duszy liczyła, że jakoś uda się jej rozwiązać kontrakt z Ajaksem. Przetrawiła słowa kuzyna i podjęła decyzję... Ale do tego musiała rozwiązać umowę z Joden.
Siedziała w gabinecie prezesa, zawzięcie z nim rozmawiajac. Piłkarze wraz z Martino trenowali, gdy ktoś do nich zajechał...
- A Ty czego? - rzucił Tello.

- Trening zamknięty. - rzekł spokojnie Pique
- Ja nie na trening. A przynajmniej nie tu. - prychnął. Skrzydłowy miał się odgryźć, ale Bartra go wstrzymał i powiedział:
- To po co przyszedłeś?
Alexis wpatrywał się w niego. "Przecież to Viktor Fischer, to o nim mówiła Julia..." - pomyślał.
- Szukam pewnej osoby, która jest z Wami związana.
- A mianowicie?
- Julia Fernandez. - Alexis poderwał się z miejsca i skierował do biura.
- Alexis, gdzie lecisz?!
- Zaraz wrócę! - odkrzyknął, nie przerywając biegu.
Zatrzymał się dopiero przed wejściem do gabinetu Rossela**. Wziął kilka głębszych wdechów i wydechów i zapukał.
- Wejdź!
Drzwi się otworzyły. Julia ze wyrazem wściekłości na twarzy wpatrywała się w mężczyznę. Nie chciał pomóc zerwać jej kontraktu z klubem.
- Tak Alexis? - spytał prezes.
- Mogę porwać na chwilę Julię?
- Proszę. - odwrócił się do Hiszpanki - Julio i tak nic nie wskórasz. Nie możemy rozwiązać kontraktu.
- Ehh, no dobrze, dziękuję za fatygę. - podniosła się z miejsca i ruszyła do Chilijczyka. - Co się stało?
- Muszę Ci coś pokazać...
Weszli na boiska treningowe, a Hiszpanka ujrzała tam graczy Blaugrany i kogoś jeszcze...
- Ściągnąłeś go tu?! - wyrzuciła mu, zatrzymując się w pół kroku.
Piłkarze spojrzeli na dwójkę, a w oczach Viktora dało się wyczytać wiele uczuć okazujących radość i niezmierną tęsknotę. Nie widział jej dzień, a tęsknił, jakby minęło pół roku co najmniej.
- Nie. Sam tu przyszedł i powiedział, że Cię szuka.
- Alexis...
- Nie kłamię. Chłopcy mogą potwierdzić. - zarzekł się.
- Co mam zrobić?
- Iść i z nim porozmawiać.
- Boję się. - szepnęła przerażona.
- Nie ma czego skarbie, leć tam i działaj. Jak pogadacie, to pamiętaj, by potem mi to zrelacjonować! - zachichotał.
- Tobie? Nigdy. - zaśmiała się, ale widząc jego smutną minę dodała: - Jak byś mógł zwątpić, że się o tym nie dowiesz?!
- Żartowałem. Leć, bo tam się z Tello i Bartrą zaraz pogryzą.
- Idę, idę.
- Jakoś Cię tam nie widzę.
Oderwała się od Sancheza i podbiegła do piłkarzy.
- Viktor... Chodź ze mną. - uchwyciła jego dłoń i razem wyszli z Ciutat.
Szli chwilę w ciszy. Viktor starał się uporządkować wszystko, co miał jej do powiedzenia. A trochę tego było...
- Czemu to zrobiłaś, czemu wyjechałaś? - szepnął, gdy wreszcie sobie to ułożył.
- Musiałam to przemyśleć. Po co przyjechałeś? W ogóle skąd wiedziałeś, gdzie jechać? - spytała cicho.
- Przeczytałem kartkę... Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
- Nie chciałam, byś się obwiniał, choć i tak to robiłeś, prawda?
- Julia - złapał ją w pasie. - Powiedz mi szczerze. Kochasz mnie?
- Co za głupie pytanie zadajesz? Kocham Cię i chyba wreszcie wybrałam... - urwała. Wiedziała, że to trudna decyzja, ale wreszcie trzeba, nie mogła już dłużej zwlekać. Chłopak ciut pobladł, bał się, że to nie jego wybrała.
- Uszanuję każdy Twój wybór. - szepnął z trudem, opierając brodę o jej głowę.
- Chcę być z... Tobą. - rzekła pewnie, na co po chwili była już unoszona w powietrzu przez Duńczyka.
- Boże... To jest najlepsze, co mnie w życiu spotkało. - pocałował ją w usta, a ta zarzuciła mu ręce na szyję. - Kocham Cię najmocniej w świecie.
- Ja Ciebie też kocham. Najbardziej.
Stali tak jeszcze kilkanaście minut, wtuleni w siebie, tak po prostu na środku chodnika.
-  Wrócisz ze mną do Amsterdamu? - szepnął.
- Koniecznie dziś? - odparła.
- Możemy jutro.
- Dobrze. Wracajmy już. Alexis się niecierpliwi.
- Kto? - uniósł brwi ku górze.
- Mój kuzyn, brat i przyjaciel w jednym.
- Chodźmy. - objął ją ramieniem i wrócili razem do Ciutat.



__________________________
*Domi i jej pomysły... "Alexis Sanchez jest Chilijczykiem, a ona Hiszpanką, co nie? Mimo to są kuzynostwem. LMAO, LOL." Już tłumaczę XD Moja chora wyobraźnia ubzdurała sobie, że mamcia Julci związała się z bratem taty Alexisa XDDDDDDD Sorka, musiałam jakoś zrobić, by było łatwiej uwierzyć. Wielbię Alexisa, musiałam :v 

A więc... To PRZEDOSTATNI rozdział. Za tydzień następny, a za dwa... Poznacie niespodziankę ♥ 
Zaspojleruję Wam, że Bojan sobie odwali w tym ostatnim rozdziale, a wątek tego ;występku; rozwinę w tej niespodziance... :3

Pytania?

piątek, 30 maja 2014

Pięć

Viktor coraz bardziej cierpiał w tym układzie. Szczerze kochał Julię, chciał być dla niej tą osobą jaką jest Bojan. Chciał przy niej się budzić i przy niej zasypiać, trzymać ją w swoich objęciach... Wiedział, że nie może w niczym nalegać, bo jeszcze wszystko legnie w gruzach.

Sara widziała, że jej brat chodzi tak dziwnie podłamany. Nic nie chciał mówić, więc sama postanowiła zacząć.
- Viktor... Co Ci? - spytała, wchodząc do jego pokoju. Nic jej nie odpowiedział, tylko tępo wgapiał się w sufit. - Kim ona jest?
- Skąd wiesz, że już chodzi o dziewczynę? - burknął.
- Pytam się, kim ona jest?
Nie chciał odpowiedzieć, wiedział, że pójdzie i spróbuje załatwić sprawę.
- Jak mi nie powiesz, to sama się dowiem. - zagroziła. Ciężko wzdychając, poddał się.
- Julia Fernandez. - na samą myśl o dziewczynie na jego twarzy zakwitał uśmiech.
- O nie... Viktor, Ty nie mówisz poważnie. - przeraziła się. Przecież ona jest z Krkiciem...
- Mówię poważnie.
- Poczekaj... - wstała i wybiegła z pokoju, a następnie z domu, by trafić do ośrodka treningowego Ajaksu. Viktor przepełniony bezradnością pozostał w domu. Wiedział, że jej nie da się powstrzymać.
Julia była w pracy, musiała ogarnąć parę spraw klubowych. Sara czyhała pod jej gabinetem, myśląc jak to rozegrać. W końcu postanowiła wejść do środka. Zapukała do drzwi i po usłyszeniu 'proszę', weszła do środka.
- Możesz dać spokój mojemu bratu? - zaczęła spokojnie
- Mam mu nie pomagać? - Julia odpowiedziała jej pytaniem. Nie myślała, że ktoś może wiedzieć o tym, co jest między nią a Fischerem.
- Eh, na prawdę nie rozumiesz? Ja wiem wszystko, spokojnie.
- O co Ci chodzi? - spytała Hiszpanka.
- Serio? - Sara starała się opanować przed wybuchem złości. - Nawet nie wiesz, jak go ranisz tym, jak postępujesz. Jesteś z Bojanem, prawda? To bądź z nim i daj spokój Viktorowi, albo bądź z Viktorem i zostaw Bojana.
Julia pobladła. Sara na serio wszystko wiedziała. Niby jak?
- Ty nic nie rozumiesz. - wyszeptała z bólem. - Myślisz, że nie mówiłam tego Viktorowi, żeby dał mi spokój? Mówiłam mu i to tyle razy. A on co? Dalej w to brnie.
- To zostaw Bojana.
- Myślisz, że to tak łatwo? Mam zostawić za sobą sporą część przeszłości?
- Zrobisz jak chcesz. Ja chcę tylko aby mój brat nie cierpiał przez jakąś dziewczynę. Podejmij lepiej dobrą decyzję. - mruknęła, wstając z miejsca.
- Wierz mi, chciałabym. Nie chcę ranić żadnego z nich, bo... Kocham ich obu. - po tych słowach drzwi za Dunką się zamknęły.
Fernandez była tego pewna. Kochała ich obu. Jej miłość do Bojana była poukładana, spokojna i... bez owoców. A z Viktorem było wręcz przeciwnie. Przepełniona namiętnością, energią i dziwną pasją.
***


Ajax organizował klubową imprezę karnawałową. Wszyscy bawili się świetnie, każdy tańczył i nawet się napił. Julia krążyła między Bojanem, a Viktorem, chcąc z obojgiem spędzić tyle samo czasu. W pewnym momencie zabawy, Fischer dał Hiszpance znak, by poszła za nim. Domyślała się czego chce. Od dłuższego czasu brakowało jej tego... Zniknęli w łazience, nikt ich nie widział, wszyscy pochłonięci byli samymi sobą. Zamknęli się w jednej z kabin.
- Brakowało mi tego. - szepnęła, gdy przycisnął ją do ściany.
- Mi też. Chcę Cię, teraz. - warknął cicho, całując jej szyję.
- Jesteś pewny, że nikt nie przyjdzie? - szepnęła nerwowo. Fischer z początku nie odpowiadał, próbował odwrócić jej uwagę, składając soczysty pocałunek na jej ustach. Kiedyś myślała o tym, jakie to trzeba mieć szczęście, ażeby całować te cudne, malinowe usta chłopaka, a dziś sama mogła to robić, a mimo bała się tego. A czemu? Powód prosty: Bojan.

- Nikt nie musi się o tym dowiadywać. - odparł po chwili, gdy jej zdenerwowanie nie przechodziło.
- Ktoś nas tu złapie i co wtedy?
Fischer odsunął się od niej i nacisnął klamkę.
- Widzisz? Zamknięte. - uniósł ją niewiele do góry, ażeby swobodnie móc się w niej znaleźć. Julia niczego mu nie broniła, a i sama jeszcze tego chciała. Chciała czuć jego bliskość, jego dotyk, usta, go samego... Ale z drugiej strony kochała Bojana i to z nim wiązała przyszłość. Ale czy na pewno z nim?
Miało być tak, że to tylko niezobowiązujący romans, a tak nie jest... Wplątują się wzajemnie... Fernandez ostatnio zajmuje centralne miejsce w jego myślach. I to nie tylko w roli zaspokajacza jego wewnętrznych pragnień. A zdarzyło się tak, że o niej myślał. Z początku, kiedy to tylko zobaczył ją na prezentacji sztabu, marzył o tym, kiedy to uda mu się ją zasmakować. Dziś, w sumie po raz kolejny mu się to udało. I chciał robić to coraz częściej... Julia myślała, że to zauroczenie, a jednak tak nie jest...
Ciasne pomieszczenie wypełniły stłumione jęknięcia Hiszpanki.
- Śmiało skarbie, nie krępuj się. - wysapał Duńczyk, wiedząc, że dziewczyna zaraz dojdzie.
Zacisnęła mocniej nogi wkoło niego, czując jak osiąga swój orgazm. Opadła na jego ramię, gdy poczuła ciepło panujące w niej.
Nim ta słodka chwila miała się skończyć, chłopak po raz ostatni zapragnął poczuć smak jej ust na swoich. Mimo to, jakim uczuciem ją darzył i tym, że ją kochał, wiedział, że nie ma szans. Ona jest Bojana i jego będzie.
Julia wiedziała, że musiała wybrać któregoś z nich. Bojan, Viktor, Viktor, Bojan... Obu ich kocha, taki trudny wybór... Ale wreszcie będzie musiała go podjąć. Za długo się to ciągnie...
***


Poprosiła o tydzień wolnego w pracy. Musiała to wszystko poukładać. Nikogo o tym nie powiadomiła. Wróciła do domu jeszcze w trakcie sesji treningowej. Dzień wcześniej, tuż po powrocie z klubowego 'spotkania' w trakcie którego nawiała z Viktorem, zabukowała bilet na lot do Barcelony w samo południe. Liczyła, że może ktoś tam jej pomoże. A jak nie, to cóż, coś wymyśli.
Zostawiła na stole kartkę z przeprosinami kierowanymi do Krkicia. Viktorowi nic nie powiedziała. Nie potrafiła.
Spakowała torbę i wybiegła z domu. Miała mało czasu. A jeśli Bojan się skapnął, to miała go jeszcze mniej. Wsiadła do samochodu, rzucając bagaż na fotel pasażera. Szybko sprawdziła, czy ma bilet, pieniądze i dowód tożsamości. Gdy się upewniła, że ma to co potrzebuje, wyjechała z podwórka z piskiem opon. Po kilkunastu minutach drogi, przy pomocy GPSa znalazła się na lotnisku. Gdy 'załatwiła' wszystko, co jest związane z odlotem, mogła odetchnąć z ulgą. Nikt jej nie widział. Nikt jej nie powstrzymał...
Zasiadła na swoim fotelu i cierpliwie czekała, aż pojazd wzbije się w powietrze.
Bojan tak pochłonął się treningiem, że nie zauważył nawet braku ukochanej. Fischer tymczasem wybrał się do gabinetu swojej kochanki, ale jej nie zastał, co go zadziwiło. Wybrał jej numer, ale nie odebrała. I za każdym razem. Przeraził się i to bardzo, ale nie chciał się zdradzać, więc także niezauważalnie wywiał z Amsterdam ArenA i popędził pod dom Fernandez. Nigdzie jej nie było. Jej i jej samochodu. Czyżby...?
Bojan spokojnie, niczego nie podejrzewając zakończył trening, przebrał się i ruszył do domu. Gdy przed wjazdem zauważył, że zamiast auta Julii stoi auto Viktora nieźle się zdziwił.
- Prywatnie też chodzisz na zajęcia? - zaśmiał się, widząc przyjaciela.
- Wiesz może gdzie jest? - odparł spięty Fischer.
- Pewnie na zakupy pojechała. Zluzuj trochę.
Krkicia trochę zastanawiało, czemu Duńczyk tak często kręcił się obok niego i Sanchez. Ale nigdy by nie podejrzewał romansu między nimi... Sądził, że Julia to ta jedyna, ta która urodzi mu gromadkę dzieci, ta z którą spędzi całe życie...
Weszli do środka, a uwagę Hiszpana przykuła zawieszona kartka... Czytając ją, zamarł..
- Bojan... BOJAN! - wrzasnął 19-latek widząc przyjaciela w takim stanie. Wyrwał mu kartkę z rąk i zaczął czytać:
"Przepraszam Cię, że w taki sposób się dowiadujesz, ale nie umiem Ci tego powiedzieć prosto w twarz. Wyjeżdżam. Na jak długo? Nie wiem. Klub dał mi tydzień, może uda mi się wszystko poukładać. Wpadłam w kozi róg i potrzebuję pomocy... Ale Ty mi w tym nie pomożesz. W tym akurat nie potrafisz.
Pewnie wiesz, gdzie pojechałam, ale proszę Cię: NIE LEĆ ZA MNĄ.
Wybacz. Kocham Cię. Julia"
- Cholera. - wyrwało mu się. Wiedział, że to przez niego. Za bardzo namieszał, ale nie potrafił odejść. Za bardzo ją kocha... - Gdzie ona mogła pojechać?!
- Do Barcelony... Viktor, czemu ona to zrobiła? - wyszeptał załamany Krkić.
- Nie wiem.. - odparł i... tak po prostu z tamtąd wybiegł. Chyba miał plan.



___________________
Tarararam! Takim oto akcentem powoli dobiegamy do końca tego bloga. Jeszcze dwa rozdziały i epilog, a potem dobrze Wam znana niespodzianka :3 

Mam nadzieję, że się rozdział podoba :)
Do kolejnego!

Pytania?

piątek, 23 maja 2014

Cztery

Od tamtego zdarzenia minął miesiąc. Relacje między Julią a Viktorem uległy niewielkiej zmianie... Przybliżyli się jeszcze bardziej, a dla postronnego obserwatora wyglądali jak para kochających się ludzi. Oboje pchali się w ten romans mimo tego, że Hiszpanka z początku się opierała. Był Bojan. Ten sam Bojan, który teraz tracił dla niej czas, wybierał coraz częściej kolegów...
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Jest to czas miłości, ciepła, radości... Każdy chciał spędzić je w gronie rodzinnym. Może to będzie czas 'nawrócenia' dla związku dwójki Hiszpanów?
Jak to w zwyczaju, mieli jechać zarówno do jej, jak i do jego rodziny. Wszystko szło wręcz idealnie, aż do wizyty u rodziców dziewczyny...
Julia pomagała matce w roznoszeniu potraw, gdy poczuła, że ktoś wysyła do niej SMSa. Potem kolejnego. I znów... Pierw to ignorowała, wiedziała kto do niej pisze. "Pierw obowiązki, potem przyjemności" pomyślała, tak po prostu ignorując telefon.
Podzielili się opłatkiem i mieli rozpocząć kolację, gdy urządzenie dziewczyny dało znać, że nadchodzi połączenie.
- Przepraszam. - bąknęła, odchodząc od stołu.
Ruszyła na piętro, by móc w spokoju porozmawiać. Zamknęła się w jednej z sypialni i odebrała telefon.
- Halo? - szepnęła do słuchawki.
~ Czemu nie odpowiadałaś na żadne moje SMSy? Myslałem, że coś Ci się stało... ~ odparł z wyrzutem.
- Nic mi nie jest, nie martw się. - uśmiechnęła się pod nosem. - Kochany jesteś.
~ Do uslug skarbie. Tęsknię.
- Nie ma mnie raptem drugi dzień... Ale też tęsknię.
~ Nie wytrzymam tych dwóch tygodni bez Ciebie.
- Wytrzymasz, możesz ode mnie odpocząć.
~ Nie chcę od Ciebie odpoczywać. Chcę Cię mieć przy sobie.
- Eh... - westchnęła, a po chwili usłyszała, że ktoś zbliża się do drzwi. - Muszę kończyć. Pa. Wesołych Świąt.
~ Papa, wzajemnie. ~ zakończyła rozmowę.
Ten ktoś zapukał do drzwi.
- Julka... - to była jej matka.
- Idę, idę. - wstała z łóżka i ruszyła na parter, do rodziny.

*

Viktor wraz z siostrą święta spędzali u rodziców. Chciał by towarzyszyła im Pewna Osoba, ale to niestety było jeszcze nieosiągalne... Jeszcze.
- Co Ty taki zamyślony? - spytała Sara, widząc jak Fischer wpatruje się w okno w salonie.
- Nie nic... - niechętnie oderwał się od rozmyślań o Julii i o tym, co może się u niej dziać.
- Skarbie, z kim rozmawiałeś przez telefon? - spytała się jego mama.
- Z.. Przyjaciółką. - kobieta uniosła pytająco brwi.
- Czy ja o czymś nie wiem?
- Nie, nie mam dziewczyny. - odparł, po czym dodał pod nosem - Jeszcze.

*


Bojan był wniebowzięty, że wreszcie zobaczy kolegów tak prywatnie, a nie w trakcie spotkań w Lidze Mistrzów, które miały miejsce. Ajax mimo tego, że nie awansował do 1/8 finału, to i tak daleko zaszedł - pokonał Barcę na Amsterdam ArenA 2:1.
Ale wracając do dnia dzisiejszego. Sylwester. Wiadomo, co będzie... Pełno alkoholu, muzyki i szaleństwa. Julia przystałaby na to z entuzjazmem, ale ona chciała czegoś innego... Bojiego i ją, jak i całą Dumę Katalonii zaprosił Dani Alves. Przyszedł nawet Puyi!
Już po jakiś trzech godzinach widać było skutki sporej ilości napojów z dużym procentem - Fabsiu i Pique tańczyli na stole, a Alexis ich nagrywał; Messi z Neymarem toczyli niemy pojedynek między sobą; Bojan i Jonathan siłowali się na ręce... Fernandez siedziała na piętrze, z dala od tej całej imprezy i próbowała się skontaktować z Viktorem. Od Wigilii nie rozmawiali ze sobą, nie mieli na to czasu...
- Czemu nie odbierasz no... - westchnęła, po raz kolejny wybierając jego numer. Gdy znowu złapała ją poczta, napisała mu SMSa: "za kilka dni się zobaczymy" 


*


Viktor-desperator, cały czas szukał telefonu. Nie wiedział, że wzięła go Sara, licząc, że wreszcie się dowie, kim jest owa osoba, dla której traci on głowę. Ten jednak był sprytniejszy i ustawił sobie kod, który tylko on znał. Mimo to piłkarka nie dawała za wygraną i próbowała go rozgryźć. Na próżno. Urządzenie było jej niepotrzebne, ale nawet nie próbowała mu go oddać. Postanowiła zrobić to w Amsterdamie...

- Wreszcie wróciliśmy. - w jego głosie dało się wyczuć radość. Nie mógł się doczekać, kiedy spotka swoją kochankę.
- Patrz, co znalazłam. - podała mu jego telefon.
- Gdzie był? Myślałem, że już przepadł.
- Jak się pakowałam, to go znalazłam. - skłamała, a ten jej niej uwierzył. Znał ją na tyle dobrze, że wiedział, gdy jej słowa mijały się z prawdą. Mimo to udał, że mówi prawdę.
- Dzięki mała. - spojrzał na wyświetlacz. - O cholera. - wyrwało mu się na widok liczby nabitych nieodebranych połączeń i wiadomości.
- Co?
- Bateria nawet nie padła. - wytłumaczył. - Wybierasz się gdzieś? - spytał, widząc ją zmierzającą do wyjścia.
- Do Lizy idę, nie czekaj z kolacją.
- Okej. - drzwi się nawet za nią nie zamknęły, a ten wysyłał już do Julii SMSa: "Jak możesz, to wpadnij do mnie".
Julia gdy zobaczyła tą wiadomość ucieszyła się, że wreszcie dał znać.Mimo to była nieźle wkurzona, że nie odzywał się przez ponad tydzień! Wrócili dzień wcześniej do domu, więc mogła bez problemu do niego pojechać.
- Skarbie, dostałam wiadomość do prezesa, muszę jechać do klubu. - skłamała, przy nim coraz częściej to robiła. Bolało to ją, że nie jest z nim szczera. W Barcelonie miała tyle osób, które by jej pomogły rozwiązać ten problem, ale bała się, że staną murem za Krkiciem.
Wzięła telefon, klucze, pożegnała się z chłopakiem i ruszyła do kochanka. Po kilku minutach jazdy samochodem znalazła się pod jego domem i śmiało ruszyła do drzwi. Otworzyła je bez pukania - wiedziała już, że czeka na nią. Znalazła go w salonie, siedział na kanapie i wpatrywał się w drzwi wejściowe.
- Dzwoniłam, pisałam, a Ty... - wytknęła, siadając mu na kolanach.
- Sara-wredota schowała mi telefon, nie chciałem... - z nieskrywaną tęsknotą wpił się w jej usta, a ta zarzuciła mu ręce na szyję.
- Tęskniłam do cholery, nawet nie wiesz jak... - wyjęczała, czując, że Fischer powoli zsuwa z niej spódniczkę. Ta, nie pozostając mu dłużna, rozpięła mu guziki od spodni. Byli tak siebie spragnieni, że zatracili kontrolę w tym, że w każdej chwili może ktoś wejść i ich nakryć.
- Julia... Drzwi. - szepnął w pewnym momencie.
- Musisz?
- To tylko chwila i będzie spokój. - musnął ustami jej brzuch i pobiegł do drzwi, by zamknąć je na klucz. Wrócił do niej z taką samą prędkością i powrócił do przerwanej czynności, jaką były zaspakajanie wewnętrznych pragnień. Miarowo poruszał się nad nią, nie przerywając zasypywania jej nagiego ciała pocałunkami.
Jej jęki wypełniały cały pokój, prędkość jego ruchów w niej z każdą chwilą się zwiększała, dopóki oboje nie osiągnęli swoich orgazmów. Julia podniosła się do pozycji siedzącej i teraz to ona przejęła inicjatywę...
Z obawy przed niespodziewanym powrotem siostry Viktora ich igraszki skończyły się po jakieś godzinie. Pierwszy raz robili to razem... Ich pragnienia przerosły zdrowy rozsądek...
- Kocham Cię. - szepnęła, a on wyszczerzył się jak głupi.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo czekałem, aż to powiesz. - pocałował ją, jednocześnie przyciskając ją do siebie. - Też Cię kocham, nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo.


_____________________________
Awh, wreszcie doszliśmy do tego momentu ♥♥♥ *tanczy taniec radości*
Nie jęczeć mi tu :D

Pytania?

piątek, 16 maja 2014

Trzy

ANKIETA, GŁOSUJCIE!  ----->

W pozornym spokoju mijały kolejne tygodnie. Bojan odnalazł swoje miejsce w zespole i grywał coraz więcej, a Julia łatwo złapała wspólny język z piłkarzami i sztabem. Oboje szkolili się w holenderskim i coraz lepiej im to wychodziło...
"Dobra, dobra, a dlaczego ten spokój był pozorny?" ktoś by przerwał i spytał. Otóż kontakty między Hiszpanką, a Fischerem coraz bardziej się zacieśniały... Od tamtego spaceru spędzali ze sobą czas nie tylko w "pracy", ale i poza nią. Z początku wydawało się, że przyjeżdżał do Krkicia, jednak potem zaczęły się ich "sekretne" spotkania... "Przyjaźń" między nia, a Duńczykiem kwitła i to w zastraszająco szybkim tempie... Viktorowi ta sytuacja odpowiadała - dziewczyna spodobała mu się i to bardzo, a chwile, które spędzali razem były jak dar od losu. Julia podobnie na to reagowała. Fischer w jej towarzystwie był inny niż na treningach i to ją fascynowało. Tu był szarmancki, miły, pociągający... A na treningach nie liczyło się nic poza piłką. Chciał być jak najlepszy i o tym opowiadał Fernandez, która słuchała go z niegasnącym zainteresowaniem...
Bojan nic nie wiedział o tym, że jego ukochana spotyka się z drugim mężczyzną. Chociaż "spotyka" to mocno naciągnięte słowo. Ale czy na pewno?
Pewnego pięknego dnia, kiedy to wracali z kolejnego wspólnego popołudnia, Viktor jakby... Posunął się za daleko... Ale w swoim planie zdobywania dziewczyny poszedł o krok na przód... Ale do rzeczy.
Będąc przed jej domem, pozostali w samochodzie, delektując się ciszą. Nikomu się nie spieszyło. Boji pojechał zapewne do Jaspera, więc go na 100% nie było.
Nawet się nie zawahał. Był świadomy i pewny tego, co zaraz uczyni... Przysunął się do fotela, na którym siedziała i pochylił się nad nią, łącząc ich usta razem. Z początku dziewczyna była w szoku, zdziwiło ją to, co robił, ale po chwili odwzajemniła jego gest. Viktor nie był jej obojętny, był kimś więcej niż przyjaciel... Mimo to wiedziała, że jest Bojana i to on jest jej miłością.
Fischer odsunął się od niej, oblizując wargi. Było to jedno z najprzyjemniejszych doznań, jakie kiedykolwiek przeżył. Dziewczynie też to się spodobało i to ją przerażało...
- Ehm, co to miało być? - wreszcie wykrztusiła z siebie.
- To. - znów ją pocałował, jednak Hiszpanka teraz wyrwała mu się.
- Wiem, co to. Po prostu nie mogę uwierzyć, że to Ty zrobiłeś... - złapała za klamkę i wysiadła z pojazdu bez choćby słowa pożegnania.
Wbiegła do domu jak oszalała i szczelnie zamknęła drzwi. Osunęła się po nich, dotykając swoich ust, jakby skalując to, co wydarzyło się chwilę temu. Te usta, które układają się w cudowny uśmiech... Potrafiły też nieźle całować... Nie zauważyła, że z jej oczu wypływa coraz większy strumień łez...
Viktor tymczasem też pozostał na swoim miejscu. Pocałował dziewczynę swojego kumpla. Dziewczynę, która zawładnęła jego myślami, nim całym... Miał czego żałować? Raczej, że nie. Zdobył jej zaufanie i postanowił pójść krok na przód...
Wysiadł z samochodu i powolnym krokiem ruszył do wejścia.
- Julia... Otwórz. - puknął w drzwi. Po chwili usłyszał przekręcające się klucze w zamku i ujrzał zapłakaną Hiszpankę.
- Czemu? - szepnęła.
- Co 'czemu'?
- Wejdź. - wskazała ręką na salon. Wszedł, a Sanchez zamknęła drzwi z powrotem na klucz. Przeszli do salonu i zasiedli na kanapie. - Wiesz, że jestem z Bojanem, więc czemu to zrobiłeś?
- Ja... Ja nie potrafiłem inaczej. Julia, nie jesteś mi obojętna, nie mogłem tego nie zrobić..
- Viktor, bardzo Cię lubię, ale ja mam Bojana...
Na dźwięk jej słów, na jego twarzy zakwitł czuły uśmiech. Spodziewał się tych słów. Postanowił to wykorzystać...
- Jeśli tak, to pokaż mi jak bardzo mnie lubisz.
Wiedział, że Fernandez jest w nim zauroczona i to co uczyni jest oczywiste..
Powoli przysunęła się do niego i nieśmiało musnęła jego policzek dłonią, by po chwili swoje usta złączyć z jego. Przyciągnął ją do siebie, by mogła na nim usiąść. "Teraz, albo nigdy" - przemknęło mu przez głowę, gdy jego palce siłowały się z guzikami jej koszuli.
Z triumfem w oczach przejechał dłońmi po jej nagim brzuchu, by przycisnąć ją do siebie. Hiszpanka zupełnie zatraciła się w tym, co się działo między nią, a Fischerem, że nie była w stanie powrócić do rzeczywistości. "Bojan! Bojan!" piszczała jej podświadomość, która starała się przebić przez wszystkie odczucia, wrażenia...
- Viktor.. Nie. - rzekła stanowczo, kiedy ten próbował zsunąć z niej spodnie. - Nie dziś, nie tu... Bojan wróci i co?
Ześlizgnęła się z jego kolan i krążąc po pomieszczeniu, starała się ukryć to, co zdążył zobaczyć.
- Julia - podszedł do niej i uchwycił ją w talii, by się zatrzymała.
- I tak za daleko się posunęliśmy...
Nic nie odpowiedział, tylko przycisnął ją do siebie. Oparła głowę na jego ramieniu, cicho szlochając.
- Piękna, nie płacz. - szepnął, całując ją we włosy. - Nikt się nie dowie.
- Oby - wychlipiała, spoglądając na niego.
- Nie masz się co martwić. - odparł, tym razem składając pocałunek na jej ustach.


__________________
Rawr, akcja się zaczyna :3 Nie lamentować mi tu, że "Biedny Bojan" On też będzie odwalał, he hehe he :3 Nie teraz, ale będzie :3 

Nie zabijać mnie za to, że krótki, musiał taki wyjść, kolejny dłuższy będzie, obiecuję :3

Welkom Arek ♥ Cały rok w Ajaxie, , xzkvbcxkfdsngf *.* 


Pytania?

piątek, 9 maja 2014

Dwa

GŁOSUJCIE W ANKIECIEEEEE ----------------------->

Julia i Bojan szykowali się do wyjścia na imprezę u Fischera.
Hiszpanka była przyzwyczajona do zakrapianych wieczorów. W Barcelonie nie było tygodnia, gdyby ktoś nie zorganizował tego. Jedynie w Rzymie i Mediolanie zdarzało się to rzadziej. Rzadko, ale były takie dni, kiedy to Bojan wraz z nią i paroma kumplami z drużyny wybierał się do klubu. Dość często się kończyło to jakimś głupim wybrykiem, ale łatwo dało się wykaraskać z problemu.
Założyła na siebie krótką, turkusową sukienkę i ciemne obcasy. On był do tego przyzwyczajony, że jego ukochana jest wyższa od niego. Nie przeszkadzało mu to. Trzymając się za ręce wyszli z domu i autem od klubu zajechali pod willę Fischera.
- Nie powiedziałem Ci czegoś... - zaczął Boji, gdy dzwonili do drzwi wejściowych.
- Czego? - spytała, przygryzując wargę.
- Wyglądasz bajecznie. - pocałował ją w szyję, a gospodarz otworzył im wejście.
Widok, który zagościł przed oczami Duńczyka prawie wcisnął go w ziemię. Ona i on...? - pomyślał z bólem. - Piękna pani psycholog ma faceta? Bojana w dodatku? Nawet to nie zniweczy moich planów... 
- Zapraszam. - ręką wskazał im, ażeby weszli. Krkić uścisnął mu rękę, a Hiszpanka przywitała się (zgodnie z zwyczajami) całusem w policzek. Gdy jej usta zetknęły się z jego skórą, dzikie pragnienie wzrosło bardziej. Musiał sobie jakoś zaplanować, jak może wyczaić moment, kiedy Julia będzie sama i wtedy spróbować...
***

Impreza od kilku godzin trwa w najlepsze. Połowa (jak nie całość) składu Ajaksu była już nieźle wstawiona. Julia, jako jedyna dziewczyna powinna czuć się nieswojo, jednak tak nie było. A czemu? Życie w Barcelonie ją przyzwyczaiło. Krótkie, bo krótkie, ale ważne, że jakieś.
Viktor, jak na dobrego gospodarza przystało, niczego nie żałował kolegom, więc bez problemu udostępnił im basen, ulokowany tuż za domem, z którego chętnie korzystali. Jednym z pływających był Bojan, który mimo prób, nie przekonał dziewczyny do kąpieli, więc ta z tarasu obserwowała to, co robił.
Głowę Duńczyka dalej wypełniał widok, jakim uraczył go nowy kolega wraz z nową psycholog. Nie mógł zapomnieć, nie chciał rezygnować. I chyba teraz nadarzała się idealna okazja...
Julia zauważyła, że ku niej kieruje się chłopak o blond włosach, idealnie ułożonych za pomocą żelu, pięknych, zielonych oczach i całuśnych, malinowych ustach, które układały się na kształt uśmiechu... Był to ten sam chłopak, który biegł jak oszalały przez boisko w trakcie prezentacji. Ten sam, który tak wpatrywał się w nią wtedy...
- Hej. Można? - spytał, wskazując ręką na wolne miejsce obok niej.
- Witaj, jasne. - chłopak przysiadł się.
- Viktor jestem. Czeka nas rok współpracy.
- Julia. Chyba będzie nam się miło współpracować?
- Ma się rozumieć. - jego uśmiech wzbrał na sile, a jego głowa przepełniła się różnymi myślami na temat dziewczyny.
Ich rozmowa idealnie się kleiła. Mieli całkiem sporo ze sobą wspólnego. Julia cały też czas się uśmiechała. Viktor zauważał, że jego plan nabiera tempa. Dziewczęta i kobiety lgnęły do jego uśmiechu jak ćmy do światła. "Uśmiech drogą do sukcesu..." Idealnie to pasuje.
Sanchez nie zauważyła, że jego ręka "zawędrowała" na jej kolano... Fischer z trudem panował nad żądzami, które brały górę. Jej słodki głos, wypowiadający jego imię, wyobrażenie jej kuszącego ciała, wijącego się pod nim...
Bojan wybiegł z basenu, najwyraźniej zabrakło mu obecności swojej ukochanej.
- Buu! - krzyknął, nadbiegując do niej i jej aktualnego towarzysza. - Widzę, że się zapoznałaś z Viktorem. - przyjrzał się dwójce, nie wyłapując niczego podejrzanego, bo Duńczyk zdążył odsunąć rękę.
- Byś się wytarł. - zaczesała mu grzywkę w tył, śmiejąc się z niego. Natomiast w Viktorze aż się gotowało ze złości. Zaczęło mu się udawać, ale "plan" został przerwany. Wiedział, że dziewczyna nie jest jego, ale co mu zaszkodzi?
- Jul, byś poszła się kąpać. - znów próbował wyciągnąć ją na wodę, jednak na próżno.
- Zostanę. Dobrze mi się z Viktorem rozmawia. - dotknęła jego ramienia, na co Fischer automatycznie się uśmiechnął.
- Spokojnie, nic jej się nie stanie. - lekko się uśmiechnął.
- No dobrze. - Boji złożył na jej ustach pocałunek i po chwili skakał już do basenu na "bombę"
- Mój głupol. - zaśmiała się, odwracając się do gospodarza przodem.
- Ano... Idziemy się przejść?
- A nie boisz się zostawić domu samego?
- Skądże znowu.
- To idziemy.
Nikt nie zauważył braku gospodarza, a Krkić nie zauważył braku swojej ukochanej. Oni tymczasem od kilku minut spacerowali ulicami Amsterdamu, milcząc. Julia, tak jak Viktor rozmyślała o osobie, która jej towarzyszyła. Jego uśmiech strasznie ją zauroczył. Gdy tylko tak robił, to w jej sercu rodziło się dziwne ciepło.
- Wiesz co? - szepnęła.
- No nie wiem.
- Ładny masz uśmiech. - spaliła raka, nie mogła uwierzyć, że to powiedziała.
Viktor wyszczerzył się bardziej, jednocześnie przyciągając ją do siebie.
- Jeśli będziesz chciała, to mogę częściej tak robić.
Poczuł jak jej palce muskają skórę jego dłoni. Już miał się załamywać, że jego pomysł po raz drugi zrównuje się z ziemią, ale gdy zauważył, że Hiszpanka splata ich dłonie razem, odetchnął z ulgą.
Jego uśmiech pozbawił dziewczynę zmysłów i trzeźwego myślenia. Gdy jego ręka zetknęła się z jej talią, to zamiast odsunięcia jej, jeszcze złączyła ich dłonie. Dobrze, że Bojana nie było, bo co to by było, gdyby ich tak zobaczył?! Z widoku zwykłego obserwatora, można ich wziąć za parę zakochanych będących na romantycznym spacerze. Jednak tak nie jest. Dla Viktora 'niestety', a dla Julii...?


___________________
Dobra, za ostatni fragment mnie udusicie XDDD Przynajmniej te, które są za Bojanem :D
Mi się nawet podoba ;)

Pytania?